i roją mi się, a o tym nie odważyłbym się kolegom powiedzieć, bo i tak by nie uwierzyli, te nasze pierwsze lekcje we dwoje, takie zachłanne, łapczywe, zadyszane, niemal bez tchu...<br>a potem - uspokojonemu - zjawia się anioł i mówi, że ma na imię Andrael, że przesyła mi go - widzialnego - moja piękna umarła mama, która jest w niebie, i wpatruję się w jego świetliste oczy wycięte w kształt migdałów, i szepczę:<br>- Aniele Boży, stróżu mój...<br>i wierzę, i wiem, że będzie stał przy mnie i że mnie nie opuści, aż przyjdzie po mnie jego mleczny brat - Azrael.<br>Mój przyjaciel Kuba<br>Kiedy po