się<br>zatrzymać nawet kilka dni. Obiecywałem sobie, że wreszcie poodwiedzam<br>tych już nielicznych znajomych, jacy mi jeszcze w tym mieście zostali.<br>Zwykle wpadałem na jeden, półtora dnia najwyżej, zawsze się spiesząc.<br>Tym razem tak się złożyło, że byłem sam, bez Pawła, więc mogłem sobie<br>na ten kilkudniowy pobyt pozwolić. Naturalnie pierwsze kroki<br>skierowałem do panien Ponckich, jakżeby mogło być inaczej. Zresztą za<br>każdym pobytem, choćby nie wiem jak mi się spieszyło, starałem się<br>wpaść do nich, przynajmniej żeby pokazać im się, że żyję, no, i wręczyć<br>czy kwiaty, czy bombonierkę na dowód pamięci. Były mi najbliższymi<br>osobami w mieście, żeby nie powiedzieć