na to liczyłem. Otwarłem okno w samochodzie i kiedy Wiciuk zbliżył się do mnie, zawołałem:<br>- Przepraszam bardzo, gdzie tu mieszka Sosna?<br>- Nie wiem, nie jestem stąd.<br>- A czy to ulica Beskidzka?<br>- Nie, Tatrzańska.<br>- A to przepraszam. Pomyliłem coś.<br>Zamknąłem okno, podjechałem do końca ulicy, gdzie zawróciłem i wyjąłem ze schowka pierwszy lepszy plan. Udawałem, że go studiuję, mając Zenka na oku. Widziałem, że nie zatrzymał się przy domu Rudego, chociaż spojrzał w tamtą stronę. Zdecydowanym krokiem zbliżył się do ostatniej posesji, pchnął furtkę i zanim zniknął mi z pola widzenia, omiótł wzrokiem okolicę.<br>Nie mogłem tam tkwić dłużej bez wzbudzania podejrzeń