hamowanie, ale uderzył gościa, który odleciał w krzaki. W końcu zatrzymał się, zawiadomił dyspozytornię, że potrącił człowieka, a była noc. Świeci latarką, przyjeżdża policja, pogotowie, szukają, chodzą, świecą, nie mogą znaleźć. Po półgodzinie wychylają się podróżni i jeden z nich po jakimś czasie mówi, że do jego wagonu wsiadł jakiś pijaczek z rozwaloną nogą. Wchodzą do wagonu, chodzą po przedziałach, wreszcie w pustym przedziale śpi pijaczek, krwi pełno na podłodze, budzą go, a on nie wie o co im chodzi. Ze zderzenia czołowego z lokomotywą roztrzaskało mu tylko nogę.<br><br>Ale się rozgadałem. Do rzeczy.<br>Na torach postojowych stoi kilkanaście wagonów spalonych