sytuacji odnalazł mnie Jurek, pamiętasz przecież, on pierwszy z matką wyjechał... Zaoferował pomoc, napisał gdzie trzeba, no i załatwił tymczasowe mieszkanie i pracę w Salzburgu. On już był nieźle ustawiony, no i wkrótce wyjechaliśmy razem do Stanów. W Ameryce przyszła na świat nasza córka.<br>- Nasza? - chwyciłem się tego słowa jak pijany płotu. Zrozumiała mnie od razu.<br>- A chciałbyś?<br>Nie wiem, czy bym chciał. Przedtem, gdy myślałem, że dotknięta moim postępowaniem skorzystała z pierwszej okazji i wyjechała, żeby zatrzeć za sobą przeszłość - myślałem, że mi żal. Ale teraz, kiedy okazało się, że to mój przyjaciel... Chyba lepiej, że jest tak, jak jest