Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
oczom Ewy jak szczeniak! Bajerant! Po pijaku potrafił zakochać się nawet w krześle. Co teraz? Trzeba było siedzieć i słuchać, choćby nawet Owiewki. Wysiadka - przed nim rozsiadło się Zatorze łypiące złowrogo światłami, z rozwianą czupryną kominów i anten.
***
Wiatr zajęczał w rozbitej szybie wieżyczki. Pstryknął niewidzialnymi palcami i rzucił gołębie pióra z parapetu wprost w niebo. Przed Zygmuntem, jak spod ziemi, wyrósł Północny:
- Przyjemne miejsce. A mówiłeś, że nie znasz... Ech, Zygi, nieładnie tak ściemniać.
Na sobie miał brudną koszulkę i dżinsy, w palcach obracał dżointa. Zygmunt chciał coś powiedzieć, ale nie udało mu się wydobyć ani słowa. Spróbował jeszcze raz
oczom Ewy jak szczeniak! Bajerant! Po pijaku potrafił zakochać się nawet w krześle. Co teraz? Trzeba było siedzieć i słuchać, choćby nawet Owiewki. Wysiadka - przed nim rozsiadło się Zatorze łypiące złowrogo światłami, z rozwianą czupryną kominów i anten.<br>***<br>Wiatr zajęczał w rozbitej szybie wieżyczki. Pstryknął niewidzialnymi palcami i rzucił gołębie pióra z parapetu wprost w niebo. Przed Zygmuntem, jak spod ziemi, wyrósł Północny:<br>- Przyjemne miejsce. A mówiłeś, że nie znasz... Ech, Zygi, nieładnie tak ściemniać.<br>Na sobie miał brudną koszulkę i dżinsy, w palcach obracał dżointa. Zygmunt chciał coś powiedzieć, ale nie udało mu się wydobyć ani słowa. Spróbował jeszcze raz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego