są, łopaty mamy...<br>Poruszę też miejscową władzę,<br>I z kierownictwem się naradzę.<br>Przez zimę opracuję plany<br>Na przyszły sezon budowlany,<br>I fundamenty pod budowę<br>Już mogą być za rok gotowe.<br>I stanie miasto, jak się patrzy,<br>Już za dwa lata albo za trzy."<br><br>Wypieków dostał Dzielny Żuk,<br>Zdarł z głowy pióra, kopnął łuk<br>I ojcu rzucił się na szyję<br>Wołając: "Ojciec nasz niech żyje!"<br>Ogarnął wszystkich taki zapał,<br>Że nawet Ryś na pień się wdrapał<br>I krzyczał, choć go dusił kaszel:<br>"A jak nazwiemy miasto nasze?"<br>Pan Solski dłonią potarł czoło,<br>Uśmiechnął się i rzekł wesoło:<br>"Można je nazwać, dajmy na