Akurat wtedy drzwi otwierają się od gabinetu - doktor prosi mnie. Więc wchodzę, cała jeszcze gorąca, czerwona od tej sceny z gazetami. Zerknęłam, widzę: przysadkowaty Prusak, tylko oczy blade, spokojne, bardzo czegoś mądre. Popatrzył uważnie... Pyta się: taka i taka? wiek? choroba? Wszystko zapisuje... Raptem: czy z życia swego zadowolona? Jakby piorun we mnie strzelił! "Ach ty, taki owaki - myślę - to ty będziesz mnie na prywatne rozmówki wyciągał? na plotki? A <orig>zasię</> tobie, Szwabie!" Przyjrzałam się jemu tak, jak to ja potrafię, że aż w pięty pójdzie... I powiadam: "Mój panie, dziwnie pan zachowuje się wobec pacjentów, nie wiem, co to może