dystrybutorów.&lt;/&gt; Jacek Kozak powołuje się na artykuł Paula Klebniova w "Forbes". Ale tam nie ma takiego stwierdzenia. Stosowne zdanie na temat podziału dochodów brzmi tak: &lt;q&gt;&lt;transl&gt;Lwia część pieniędzy zarobionych przez dystrybutorów Amwaya trafia do kieszeni 35 tysięcy tzw. bezpośrednich dystrybutorów, którzy stanowią 2 procent wszystkich trudniących się sprzedażą"&lt;/&gt;&lt;/&gt;. Ktoś dokonał piramidalnego - to słowo jest tu najbardziej na miejscu - przekłamania, które zaczęło żyć własnym życiem i w kolejnym wcieleniu doprowadziło do skandalu.<br><br>&lt;tit&gt;Zawód: &lt;orig&gt;zachwalacz&lt;/&gt;&lt;/&gt;<br><br>Nie byłoby może fenomenu Amwaya, a na pewno nie nabrałby on wymiaru kultowego, gdyby nie cała armia ideologów, teoretyków, "badaczy Pisma Świętego" i zwykłych wazeliniarzy, nadających amwayowskiemu biznesowi