pisze"</> - przekonywała samą siebie. <q>"Może ktoś z rodziny?</>" - podsunąłem nieśmiało, ale już nie słuchała, mściwie wpatrzona w bohaterkę wieczoru. Gdy ta z nie ukrywanym zachwytem oznajmiła, że ostatnio przeczytała książkę, usłyszałem jadowity szept: <q>"Na pewno tę, którą sama napisała"</>. Następnie autorka pokazywała, jak smaży się konfitury z jeżyn i piecze placek ze śliwkami. <q>"To nie może być prawda"</> - z zawiścią syknęła moja żona, która nie dość, że nie smaży konfitur, to jeszcze nie wie, gdzie one są. Gdy jednak autorka z rozrzewnieniem zaczęła wspominać, że przez całe lata nie pisała, bo niebotycznym szczęściem napełniało ją zmienianie pieluch swym dzieciom i wnukom