Typ tekstu: Książka
Autor: Miciński Bolesław
Tytuł: Podróże do piekieł
Rok wydania: 1994
Rok powstania: 1937
której sen, słodki dar bogów,
spowija nasze zmysły, by ulżyć cierpieniu." Warszawa
spała sub nocte. Zdawało mi się, że sczerniały nawet zielone
krzaki bzu przed moim oknem na Saskiej Kępie i czarny
był most Poniatowskiego, przerzucony nad połyskującym
zuchwale Skamandrem.
Ach! - nie. Tego nie ma w Eneidzie. Słowa mi się plączą.
W Eneidzie jest tak:
"Była to godzina, w której sen, słodki dar bogów,
spowija nasze zmysły, by ulżyć cierpieniu. Wydało mi się
nagle, że widzę smutnego Hektora z oczami pełnymi łez.
Hektora takiego, jakim go widziano ongi, z czołem we krwi
umazanym i kurzu, z obrzękłymi od więzów nogami. Jakże
której sen, słodki dar bogów,<br>spowija nasze zmysły, by ulżyć cierpieniu." Warszawa<br>spała sub nocte. Zdawało mi się, że sczerniały nawet zielone<br>krzaki bzu przed moim oknem na Saskiej Kępie i czarny<br>był most Poniatowskiego, przerzucony nad połyskującym<br>zuchwale Skamandrem.<br> Ach! - nie. Tego nie ma w Eneidzie. Słowa mi się plączą.<br>W Eneidzie jest tak:<br> "Była to godzina, w której sen, słodki dar bogów,<br>spowija nasze zmysły, by ulżyć cierpieniu. Wydało mi się<br>nagle, że widzę smutnego Hektora z oczami pełnymi łez.<br>Hektora takiego, jakim go widziano ongi, z czołem we krwi<br>umazanym i kurzu, z obrzękłymi od więzów nogami. Jakże
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego