Typ tekstu: Książka
Autor: Bocheński Jacek
Tytuł: Tabu
Rok: 1965
Byłabym go zabiła, gdyby można, chciałam rozszarpać i Co mam powiedzieć?
Tu, tu, na piersi, tu czułam takie gorące wżeranie się, łechtanie, całował mnie, tysiąc mrówek rozeszło mi się po ciele aż gdzieś do mózgu, myślałam, że mi te mrówki i łzy trysną oczyma - puść! - wołałam - nienawidzę cię - biłam go, płacząc - podły, podły! puść! - i puścił. Zerwałam się, wybiegłam z szałasu. Diego za mną. - Co robisz? - krzyknął. Odpowiedziałam, żeby mnie zostawił, że nie chcę go teraz widzieć, i pobiegłam na oślep w ciemność. Księżyca już nie było, Diego ciągle wołał gdzieś za mną - wróć natychmiast! - a ja upadłam, nie podniosłam się
Byłabym go zabiła, gdyby można, chciałam rozszarpać i &lt;page nr=19&gt; Co mam powiedzieć?<br>Tu, tu, na piersi, tu czułam takie gorące wżeranie się, łechtanie, całował mnie, tysiąc mrówek rozeszło mi się po ciele aż gdzieś do mózgu, myślałam, że mi te mrówki i łzy trysną oczyma - puść! - wołałam - nienawidzę cię - biłam go, płacząc - podły, podły! puść! - i puścił. Zerwałam się, wybiegłam z szałasu. Diego za mną. - Co robisz? - krzyknął. Odpowiedziałam, żeby mnie zostawił, że nie chcę go teraz widzieć, i pobiegłam na oślep w ciemność. Księżyca już nie było, Diego ciągle wołał gdzieś za mną - wróć natychmiast! - a ja upadłam, nie podniosłam się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego