Sama też<br>uklękła obok.<br> - Zmów trzy Zdrowaśki za buta, żebyśmy znaleźli - rzuciła półszeptem.<br>- I Ojcze Nasz za ojca, żeby zdrowie miał.<br> Pochyliła się w skupieniu i tak chwilę trwała, lecz raptownie zerwała<br>się, wyrzucając ze złością:<br> - Trzeba tego psa odegnać. Bo może to wcale nie pies.<br> Pies stał za naszymi plecami w sporej odległości, jakby się wahając,<br>czy pobyć jeszcze z nami, czy nas samych zostawić.<br> - Idź już. No, idź. Wracaj do swojego pana - zaczęła matka go<br>odganiać. Pies patrzył na nią, jakby nie rozumiał, o co jej właściwie<br>chodzi, i nawet nie warknął. - Dziękujemy ci, żeś nas przyprowadził,<br>ale teraz