Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
wieźli broń ze spalanego lokalu. Było trzech żandarmów. Zdołali ich zlikwidować i kiedy droga już stała otworem, z okien Pałacu Staszica - siedziby Towarzystwa Naukowego - warknęły automaty niemieckie. Pozostał na środku jezdni sam pod ołowianym deszczem. Wyszarpnął z kieszeni plik dokumentów i prasnął o bruk butelkę termitową. Osunął się w kałużę płonącej benzyny. Stał się niepoznawalny. Spłonęły jego dokumenty i twarz.
Wiosną śmierć kosiła tęgo.
Stacho nie może zasnąć w piecu. Słoma pod plecami parzy go jak wiązka rozpalonych drutów. Wychodzi na zewnątrz i słucha nocy. Wśród nagrzanej trawy, wśród cegieł piłują świerszcze swoją miłosną piosenkę o dwu tonach. Od ulicy Górczewskiej
wieźli broń ze spalanego lokalu. Było trzech żandarmów. Zdołali ich zlikwidować i kiedy droga już stała otworem, z okien Pałacu Staszica - siedziby Towarzystwa Naukowego - warknęły automaty niemieckie. Pozostał na środku jezdni sam pod ołowianym deszczem. Wyszarpnął z kieszeni plik dokumentów i prasnął o bruk butelkę termitową. Osunął się w kałużę płonącej benzyny. Stał się niepoznawalny. Spłonęły jego dokumenty i twarz.<br>Wiosną śmierć kosiła tęgo.<br>Stacho nie może zasnąć w piecu. Słoma pod plecami parzy go jak wiązka rozpalonych drutów. Wychodzi na zewnątrz i słucha nocy. Wśród nagrzanej trawy, wśród cegieł piłują świerszcze swoją miłosną piosenkę o dwu tonach. Od ulicy Górczewskiej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego