Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
zawsze, nie wiem, czy to taki dar, czy przekleństwo, ciągle ją spotykałam, nawet kiedy byłam dzieckiem. Pamiętam taka scenę, dawno temu, na wsi, na wakacjach, siedziałam na murku cmentarza i patrzyłam, jak stary Pawlik orze pole. Była wczesna wiosna i pochmurny dzień, koń stąpał powoli, półśpiąc, Pawlik schylony, napięty, prowadził pług, pokrzykiwał od czasu do czasu, a za nimi przesuwało się stado gawronów. Cała ta scena wydawała się niezwykle ponura i zwiastowała coś złego.
Siedziałam wtedy i kiwałam nogami. Byliśmy tam tylko my troje: ja, Pawlik i koń, w zasięgu wzroku nie było nikogo więcej. Pawlik poprzedniego dnia tęgo zapił, jak
zawsze, nie wiem, czy to taki dar, czy przekleństwo, ciągle ją spotykałam, nawet kiedy byłam dzieckiem. Pamiętam taka scenę, dawno temu, na wsi, na wakacjach, siedziałam na murku cmentarza i patrzyłam, jak stary Pawlik orze pole. Była wczesna wiosna i pochmurny dzień, koń stąpał powoli, półśpiąc, Pawlik schylony, napięty, prowadził pług, pokrzykiwał od czasu do &lt;page nr=86&gt; czasu, a za nimi przesuwało się stado gawronów. Cała ta scena wydawała się niezwykle ponura i zwiastowała coś złego.<br>Siedziałam wtedy i kiwałam nogami. Byliśmy tam tylko my troje: ja, Pawlik i koń, w zasięgu wzroku nie było nikogo więcej. Pawlik poprzedniego dnia tęgo zapił, jak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego