zawsze, nie wiem, czy to taki dar, czy przekleństwo, ciągle ją spotykałam, nawet kiedy byłam dzieckiem. Pamiętam taka scenę, dawno temu, na wsi, na wakacjach, siedziałam na murku cmentarza i patrzyłam, jak stary Pawlik orze pole. Była wczesna wiosna i pochmurny dzień, koń stąpał powoli, półśpiąc, Pawlik schylony, napięty, prowadził pług, pokrzykiwał od czasu do <page nr=86> czasu, a za nimi przesuwało się stado gawronów. Cała ta scena wydawała się niezwykle ponura i zwiastowała coś złego.<br>Siedziałam wtedy i kiwałam nogami. Byliśmy tam tylko my troje: ja, Pawlik i koń, w zasięgu wzroku nie było nikogo więcej. Pawlik poprzedniego dnia tęgo zapił, jak