zło jest wręcz od tego, aby je ukrywać. Jeszcze by tego brakowało, żeby całe zło na wierzchu było. Każdy zło ukrywa, bo każdego jakieś zło nawiedza. Sedno dramatu Wojciecha K. polega prawdopodobnie na tym, że on, który miał w sensie ścisłym złe myśli, wyraźnie złe skłonności i pewnie popełniał ewidentnie plugawe uczynki, specjalnie się z tym wszystkim nie ukrywał. Dlaczego się nie ukrywał? Prawdopodobnie po pierwsze z pychy, po drugie z przyzwyczajenia. Do pychy przywiodła go sztuka, bo był przecież mistrzem. Sztuka z kolei nie obywa się bez pierwiastków erotycznych, więc pewnie, jak śpiewającymi chłopcami dyrygował, jak ich głosy pod sklepienia