pojawił się wezwany przez męża psychiatra-domokrążca, nie byłam w stanie sklecić sensownego zdania i miałam poważne zaburzenia wzroku. Byłam jednak przytomna, może aż za bardzo, gdyż odstawiona do tego samego szpitala, w którym tak niedawno znalazła się Dorotka, mogąc jeszcze decydować za siebie, jednoznacznie i bezdyskusyjnie odmówiłam poddania się płukaniu żołądka. <br>Gdy chodziło o nią, nikt ze mną wprawdzie nie dyskutował, nie żachnęłam się jednak nawet na tę konieczność. Teraz gdy chodziło o mnie, walczyłam z lekarzami jak zraniony zwierz. Do dziś nie rozumiem, dlaczego tak się broniłam. Czy bałam się zabiegu, czy też bałam się raczej nieuchronnej po nim