ą - wybaczy pani, ale o to właśnie chodzi - polską rzeczywistość". Natenczas od sąsiedniego stolika powstał jakiś pan, powiedział, że jest przodownikiem policji i że nie może słuchać podobnych określeń na ojczyznę. No, i zamknęli Wolicę. Jak tylko się dowiedziałem, poszedłem do niego, do komisariatu. Pozwolono mi się zobaczyć. Powiedział mi po cichu: "Pyta mnie dyżurny przodownik, o czym ja mówiłem. Odpowiadam mu, że o Norwidzie. <page nr=140> Co to za facet, pyta mnie przodownik. Poeta, odpowiadam. Gdzie on mieszka? W grobie, odpowiadam. No to ja przeprowadzę śledztwo i porozumiem się z jego rodziną, powiada przodownik. I kazał mnie z powrotem zamknąć". Pożegnałem Wolicę i