wysiłku umysłowego wyliczyłam sobie przypuszczalną trasę, ilość przebytych kilometrów i kierunek podróży. Wyszło mi, że nie ma siły, siedzę prawie na zwrotniku Koziorożca. Szczegółowe poszukiwania na mapie pozwoliły mi nawet znaleźć szalenie krętą linię kolejową, która musiała być owym dziwem, łażącym w poprzek zboczy, bo innej linii kolejowej nigdzie w pobliżu nie było. Usytuowałam zatokę i przy niej dwa miasta. Jedno większe, nad samym brzegiem oceanu, drugie zaś małe, w głębi zatoki. Jedno według atlasu nosiło nazwę Paranagua, a drugie Antonina. Nareszcie! Nareszcie wiedziałam, gdzie jestem!<br>Usatysfakcjonowana sukcesem i pełna triumfu rozejrzałam się dookoła nieco szerzej. Za oknami widać było z