wreszcie wydał powieść, potem zajął się publicystyką i w końcu został etatowym recenzentem teatralnym w "Gazecie Krakowskiej".<br> Nie pamiętam już, kiedy zjawili się w Krakowie Słomczyńscy. To znaczy Maciek i jego żona Lidia Zamkow, reżyserka teatralna. Była to, moim zdaniem, najbardziej oryginalna para małżeńska na Krupniczej. On, szczupły blondyn o pociągłej twarzy, półkrwi Anglik czy Irlandczyk, ona również z mieszanej rodziny, niewielka, niesłychanie energiczna, posługująca się nieparlamentarnym językiem. Kiedy byłem kierownikiem literackim w Teatrze im. Słowackiego, od czasu do czasu przysłuchiwałem się próbom, które prowadziła na scenie. Gdy aktorzy nie wykonywali jej poleceń, leciały słówka, których nie powstydziłby się murarz czy