kontrasygnowania tej decyzji przez premiera. Z kolei, gdy Rada powołała Wiesława Walendziaka na stanowisko prezesa spółki telewizyjnej, prezydent ogłosił, że "wycofuje poparcie" dla mianowanych przez siebie członków Rady, chociaż ustawa wyraźnie konstruuje model niezależności Rady, ergo <orig>nieodwoływalności</> jej członków przez organy powołujące (z wyjątkiem np. "rażących naruszeń prawa"). Powiadano wtedy, pocieszając się, że deklaracja prezydenta o "wycofaniu poparcia" nie rodzi żadnych skutków prawnych. Ale wkrótce okazało się, że to dopiero początek. Rzecznik prezydenta, bałamutnie interpretując ustawę, domagał się rozpatrzenia sprawozdania Rady na koniec roku kalendarzowego, a nie - jak mówi ustawa - po roku działalności. Prezydent najwyraźniej śpieszył się. Śpieszył się do tego