marny ze mnie partner do kosmologicznych dysput, i dotyka mojej dłoni.<br>- Ten piesek tobą wstrząsnął?<br>Nie wiem, nie wyczuwam, jak słowo "piesek" wymówiła, ciepło czy z ironią; nie wiem i nigdy się nie dowiedziałem, jaki jest jej stosunek do zwierząt; po latach, już matka dzieciom, zahoduje Czikitę, ogromną irlandzką wilczarzycę, poczciwą a głupią; wtedy, w szaroniebieskim mercedesie jej dziadka, między Klarysewem a Powsinem spytałem jeszcze, czy on ma broń legalnie. Odpowiedzi udzielił mi zza kierownicy oburzony Florek, że oczywiście tak, bo chyba sobie nie wyobrażam, że pan dyrektor łamie prawo.<br><br> A tydzień później inna nasza podróż, dłuższa, wagonem sypialnym do Zakopanego