idiotyczne. Kupa ludzi, wszyscy na bani i nagle ta panna mówi, że ona jest z S. Ja na to, że miałem kiedyś narzeczoną z S. Jak się nazywała - pyta ona. Wyobraź sobie, że potrafiłem sobie przypomnieć tylko jej imię. Kompletnie zapomniałem nazwiska. W końcu to już parę lat. Ale jakoś poczułem się niezręcznie, a nawet więcej. Poczułem się jak oszust. Nie wobec tej panny, z którą rozmawiałem, znaczy jej koleżanki, ale wobec siebie, dawnej miłości i - chociaż to cię może zaskoczyć - również wobec ciebie. To, co przeżyłem, jakoś powinno zobowiązywać moją pamięć, ale wiesz, jak jest. W końcu sobie przypomniałem, a