To nie jest chyba zawód dla kobiety... <br>Ewelina parsknęła śmiechem, bo dokładnie to samo powiedział jej niedawno Tadeusz. Od wielu dni wstawała o piątej, wkładała flanelową koszulę i drelichowe portki, włosy związywała tasiemką z tyłu, żeby nie wchodziły jej w oczy i przełknąwszy coś naprędce, pędziła do cegielni. Wracała stamtąd pod wieczór tak zmordowana, że Tadeusz musiał jej ściągać gumiaki. No cóż, zapach przepoconych onuc nie należał do najprzyjemniejszych. Ewelina myła się i zaraz szła spać, czasami nawet bez kolacji, po prostu waliła się na łóżko i zaspypiała. Któregoś razu, kiedy scenariusz jej powrotu do domu się powtórzył, przyłapała dość dziwny wzrok