Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
innym... - odwróciwszy się, oparłem się
łokciami o parapet okna, za którym stał zamglony jesion.
Parapety były głębokie, na miarę grubych murów.
Wygodne do opierania się.
Było dość miejsca dla dwóch, a nieraz czterech i pięciu potrafiło
wystawać w tym samym oknie i gapić się godzinami na skrawek świata.
Aż inni podbiegną zerknąć, co się dzieje.
A cóż się tam dzieje?
Nic się nie dzieje.
Stoi jesion na środku dziedzińca zamkniętego w czworobok murami.
Leżą stosy węgla, dzięki czemu nikt w domu obłąkanych nie
marznie.
Dawniej - kiedy? - no, kiedyś dawniej stos czarnych brył sięgał
pod okna wysokiego parteru.
Teraz zmalał, zeskromniał.
Schudł
innym... - odwróciwszy się, oparłem się<br>łokciami o parapet okna, za którym stał zamglony jesion.<br> Parapety były głębokie, na miarę grubych murów.<br> Wygodne do opierania się.<br> Było dość miejsca dla dwóch, a nieraz czterech i pięciu potrafiło<br>wystawać w tym samym oknie i gapić się godzinami na skrawek świata.<br> Aż inni podbiegną zerknąć, co się dzieje.<br> A cóż się tam dzieje?<br> Nic się nie dzieje.<br> Stoi jesion na środku dziedzińca zamkniętego w czworobok murami.<br> Leżą stosy węgla, dzięki czemu nikt w domu obłąkanych nie<br>marznie.<br> Dawniej - kiedy? - no, kiedyś dawniej stos czarnych brył sięgał<br>pod okna wysokiego parteru.<br> Teraz zmalał, zeskromniał.<br> Schudł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego