mówi Borkowski. - Cała reszta, czyli 78 ampułek norcuronu i 80 skoliny, nadal leży w stacjach albo jeździ w erkach. Po tej kontroli nastroje w warszawskim pogotowiu są znacznie lepsze, chociaż lekarze nadal odczuwają ciężar łódzkiej afery. Nie ma wprawdzie obraźliwych telefonów, jednak podczas akcji pacjenci i ich rodziny z nieufnością podchodzą do wszelkich zastrzyków. Były przypadki, że pacjenci nie pozwalali podać sobie leków. Dzisiaj wszyscy dyrektorzy wojewódzkich stacji pogotowia ratunkowego wspólnie z ministrem zdrowia będą się zastanawiać, jak skutecznie zapobiegać hańbiącemu procederowi sprzedawania zakładom pogrzebowym informacji o zgonach pacjentów.&lt;/&gt;<br><br>&lt;div type="news"&gt;<br>&lt;tit&gt;Weekend strachu&lt;/&gt;<br><br>W nocy z soboty na niedzielę wybuch bomby na przystanku