No, już cicho, cicho, gram proste piki.<br>- Nie możesz grać prostych, boś licytował do trzech.<br>- Dobrze, niech będzie siedem pik.<br>- Wist.<br>- I ja wist.<br>- No, masz, on musi też wistować. Łaszczysz się pan na tę jedną lewę, a tak byśmy go położyli.<br>- Naturalnie, króla obrobił.<br>- Moja rzecz.<br>Uciszyło się. Lucjan poddał się nastrojowi wieczoru. Przyszło mu na myśl szereg wspomnień. Kiedy miał lat szesnaście i pracował w sklepie kolonialnym, utrzymywał stosunek z pewną szwaczką, drobną, piętnastoletnią blondynką. Miała na imię Klara. Spotykali się co wieczór po wyjściu z pracy i szli na spacer na mały skwer nad Wisłą. <page nr=196> Tam, siedząc na