Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
raz
dziennie dzwoniła do syna?
Wisiała nad nami reguła, od której nie będzie odstępstw.
Nieprawda, że nasze pielęgniarki nie przejmowały się losem
Jacusia, syna, który co dzień tracił matkę.
Ilekroć dopadł go paroksyzm, zawsze któraś głaskała go długo po
głowie.
Byłem więc radykalnie odcięty od wszelkiego kontaktu z Heleną.
Listy podlegały lekturze - nawet nie wiem, kto się tym z urzędu
zajmował, a zajmował się na pewno - sama myśl o podkładaniu komuś pod
nos moich intymności wprawiała mnie w stan oburzenia.
Jedyny list, jaki mógłbym napisać, byłby pełen wymysłów i
szyderstwa jako prezent dla lektora.

Oczywiście Helena mogła przysłać mi list, do
raz<br>dziennie dzwoniła do syna?<br> Wisiała nad nami reguła, od której nie będzie odstępstw.<br> Nieprawda, że nasze pielęgniarki nie przejmowały się losem<br>Jacusia, syna, który co dzień tracił matkę.<br> Ilekroć dopadł go paroksyzm, zawsze któraś głaskała go długo po<br>głowie.<br> Byłem więc radykalnie odcięty od wszelkiego kontaktu z Heleną.<br> Listy podlegały lekturze - nawet nie wiem, kto się tym z urzędu<br>zajmował, a zajmował się na pewno - sama myśl o podkładaniu komuś pod<br>nos moich intymności wprawiała mnie w stan oburzenia.<br> Jedyny list, jaki mógłbym napisać, byłby pełen wymysłów i<br>szyderstwa jako prezent dla lektora.<br> &lt;page nr=186&gt;<br> Oczywiście Helena mogła przysłać mi list, do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego