Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
niewykluczone, że podobnie jak ja jest kasetą i zarejestrowała wszystko aż po świt. Chyba po piątej, bo już jeździły tramwaje, ubrałam się, założyłam buty, kożuszek. Andrzej odprowadził mnie do przedpokoju, pocałował na do wiedzenia, pocałunek się przeciągnął i w nim znów zagrały żądze; stop-klatka.
- Wróciliście do pokoju? Nie, na podłodze cię wziął, ściągnął ci dżinsy z pośladków, leżałaś na brzuchu, twoja skóra i zimne, twarde drewno posadzki; oderwałaś biodra, by łatwiej w ciebie wszedł...
Kładzie mi palec na ustach.
- Cichutko; nie zgadłeś, nie znasz Milenki.
- A ja się chyba domyślam.
Kuba uśmiecha się świńsko a dobrodusznie.
Tak, gruby, trafiłeś! Widzisz
niewykluczone, że podobnie jak ja jest kasetą i zarejestrowała wszystko aż po świt. Chyba po piątej, bo już jeździły tramwaje, ubrałam się, założyłam buty, kożuszek. Andrzej odprowadził mnie do przedpokoju, pocałował na do wiedzenia, pocałunek się przeciągnął i w nim znów zagrały żądze; stop-klatka.<br>- Wróciliście do pokoju? Nie, na podłodze cię wziął, ściągnął ci dżinsy z pośladków, leżałaś na brzuchu, twoja skóra i zimne, twarde drewno posadzki; oderwałaś biodra, by łatwiej w ciebie wszedł...<br>Kładzie mi palec na ustach.<br>- Cichutko; nie zgadłeś, nie znasz Milenki.<br>- A ja się chyba domyślam.<br>Kuba uśmiecha się świńsko a dobrodusznie.<br>Tak, gruby, trafiłeś! Widzisz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego