Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
Jasne, Paul, że nie robisz tego z ewangelicznej miłości bliźnich, więc okay; jak ci pasuje, żeby moja dłoń tam leżała, niech leży, nie - nie a ż tu, ale zawrzyjmy kompromis - troszkę wyżej. Człowiek szepnął coś, czego nie zrozumiałam, i pocałował mnie w usta.

Minął rok, a oni wszyscy łazili zirytowani, podminowani, wiecznie rozdrażnieni; wiesz, ona ma talent do wprowadzania takiej atmosfery, w której wszyscy czują się okropnie, poza nią samą. Dziewczyny nienawidziły jej, udawały, że nie rozumieją, jak gówniara mogła do tego stopnia ogłupić dwudziestoletnich facetów i to przecież nie jakichś zakompleksionych prawiczków, ale gówniara mogła; mało tego - potrafiła ich jeszcze
Jasne, Paul, że nie robisz tego z ewangelicznej miłości bliźnich, więc okay; jak ci pasuje, żeby moja dłoń tam leżała, niech leży, nie - nie a ż tu, ale zawrzyjmy kompromis - troszkę wyżej. Człowiek szepnął coś, czego nie zrozumiałam, i pocałował mnie w usta.<br><br> Minął rok, a oni wszyscy łazili zirytowani, podminowani, wiecznie rozdrażnieni; wiesz, ona ma talent do wprowadzania takiej atmosfery, w której wszyscy czują się okropnie, poza nią samą. Dziewczyny nienawidziły jej, udawały, że nie rozumieją, jak gówniara mogła do tego stopnia ogłupić dwudziestoletnich facetów i to przecież nie jakichś zakompleksionych prawiczków, ale gówniara mogła; mało tego - potrafiła ich jeszcze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego