potem, pośród ziewań:<br>On chyba jakiś kołowaty!<br>Wreszcie straciła już nadzieję -<br>za oknem wstawał świt szarawy.<br>Ach! - wzdycha Bonja - żeby chociaż<br>ten stary pierdziel dał mi kawy!<br><br>Stoss dawno skończył już z Husserlem<br>i, rozwijając ogon pawi,<br>właśnie o wielkim swym odkryciu<br>już prawie śpiącej Bonjy prawi.<br>Teraz w niezwykłym podnieceniu,<br>ze sztucznej szczęki strasznym zgrzytem,<br>mówi, jak rozum starł na miazgę<br>i jak rozprawił się z cogitem:<br>A zatem na Logosu miejsce,<br>jak pani myśli, co postawię? -<br>zapytał nagle z wielką werwą,<br>a ona, myśląc wciąż o kawie,<br>odrzekła sennym głosem: Termos.<br><br> Spiritus spirat ubi vult!<br>A Newtonowi również jabłko