Niebawem ten krótki epizod przestał znaczyć w jego życiu. Usunęły go w zapomnienie inne wydarzenia, tym razem osobiste i decydujące.<br>Zerwał na koniec z aplikanturą i założył skromną, lecz własną kancelarię, co było faktem równie doniosłym, jak w swoim czasie decyzja porzucenia sklepu kolonialnego. W tym samym również czasie - miał podówczas trzydzieści jeden lat - założył rodzinę żeniąc się rozsądnie i praktycznie z niejaką panną Alicją Skorodyńską. Była to młoda dziewczyna, repatriantka z Ukrainy, gdzie rodzice jej, kresowi szlagoni, mieli drobny mająteczek w okolicach Białej Cerkwi. Ponieważ ojca straciła jeszcze w czasie wojny, a z matką, ofiarą tyfusu, rozstała się na zawsze