miast", a także do sojuszników topór, który był niejako zaproszeniem do udziału w kampanii wojennej. Czerniono twarze, malując na nich ponadto wzory karminem, we włosy wplatano pióra, śpiewano wojenne pieśni i modlono się o zwycięstwo. Atak przebiegał w sposób typowy dla Indian z Południowego Wschodu. O świcie rozniecano ogień i podpalano domostwa przeciwników. Korzystając z zamieszania, napastnicy zabijali każdego, kto się nawinął pod włócznię, maczugę czy tomahawk. Wzięte do niewoli kobiety i dzieci były adoptowane, pojmanych mężczyzn natomiast czekały wymyślne tortury: wyrywanie płatów ciała, wyszarpywanie paznokci, palenie żywcem. Wywoła to zapewne u czytelnika dreszcz odrazy. Takie to były jednak czasy. Nie