Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
restauracji dziewczyny, którą opuścił na półtorej godziny. Piekarski udał się do swojego pokoju, by wziąć jeszcze prysznic..
21.
Do startu zostało jeszcze pół godziny, ale wielu zawodników opuściło już swoje pokoje. Część z nich pokrzepiała się kawą w restauracji, część dyskutowała przy arkuszu z wynikami. Między nimi kręcił się lekko podpity Skwarski.
- Co to było, panie Andrzeju? Malinki? - zwrócił się do Osińskiego.
- A, redaktor. Maliny i to połączone z dachowaniem.
- Ale co się stało?
- Drobiazg. Pilot podyktował mi odwrotny zakręt. Ale wie pan co - zniżył głos do szeptu - niektórzy dopuszczają się oszustw. .
- Jakich oszustw? - zainteresował się Skwarski.
- Technicznych. Niech pan popatrzy
restauracji dziewczyny, którą opuścił na półtorej godziny. Piekarski udał się do swojego pokoju, by wziąć jeszcze prysznic..<br>21.<br>Do startu zostało jeszcze pół godziny, ale wielu zawodników opuściło już swoje pokoje. Część z nich pokrzepiała się kawą w restauracji, część dyskutowała przy arkuszu z wynikami. Między nimi kręcił się lekko podpity Skwarski.<br>- Co to było, panie Andrzeju? Malinki? - zwrócił się do Osińskiego.<br>- A, redaktor. Maliny i to połączone z dachowaniem.<br>- Ale co się stało?<br>- Drobiazg. Pilot podyktował mi odwrotny zakręt. Ale wie pan co - zniżył głos do szeptu - niektórzy dopuszczają się oszustw. .<br>- Jakich oszustw? - zainteresował się Skwarski.<br>- Technicznych. Niech pan popatrzy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego