wejść do kurnika, do chlewu, do dworskiej stajni.<br> Można przeto rzec, że Franek, leżąc na łące, nad rzeką, ciężko pracuje, myśli.<br> I od tego myślenia o kurze, o wieprzku, o koniu marszczy się jego niskie czoło, drży puch nad jego górną wargą, a jego lewa stopa, obuta w szewrowy trzewik, podryguje, jakby za chwilę miała wskoczyć do polki.<br> Na tej samej łące, tyle tylko że rozbitej z pokosa, podeschniętej na słońcu, leży Hanka tercjarka, nasza wiejska święta.<br> Leży, ale nie na wznak, jak chłop, jak Cygan, jak Franek Majcher.<br> Leży twarzą do skoszonej łąki, obejmując ramionami tę łąkę jak krzyż, z