leży na stole, wykręcona w nienaturalnej pozie, jak gdyby ktoś mu skręcił kark a policja zabroniła dotykać czegokolwiek i teraz denat leży żałosny, samotny, obserwowany przez tłum gapiów, dziennikarzy i posterunkowych. Pijany żołnierz ciężko podnosi głowę ze stolika i zaskoczony tępo wpatruje się w przybyłych. Nagle rozszerzają mu się źrenice, podrywa się nerwowo i zaczyna wrzeszczeć: goście, kurwa, goście, dawajcie wszystko co mamy. Po chwili inne grube drzwi otwierają się i dwóch nieregulaminowo ubranych żołnierzy wynosi z jakiegoś tajnego składu skrzynkę wódki i skrzynkę taniego wina na popitkę. Bawimy się, pada komenda i rozkaz zostaje wykonany. Jaką chcecie stację, pyta się jeden