w pęczniejące góry mięsa, łona w cipy, stopy i ręce w półmartwe pajęcze odnóża. A charty pracowały usilnie, wzbogacając kartotekę nowego człowieka. Zaraz, zaraz, przecież Kohelet, plaża, opalanie w słońcu, więc wcale nie tak nowego, może przeciwnie. Kasety układały się w pasma wzgórz po obu stronach sceny, a Północny biegał, podskakiwał i z wypiekami na twarzy zadawał pytania, wcale nie oczekując odpowiedzi. Reality szoł! Dalej, dalej, po kolei. Ciało, ciało, noga, noga, ręka, cipa, cycki... Instynkt, narząd, organ, przyrząd. Człowiek jako wór organów! Człowiek - skrzynka części zamiennych nowoczesnych demiurgów, multimedialnych szamanów, którzy w radosnym spazmie powołują chromy świat fragmentu! Na początku