Ręce posłańców dobrej nowiny i ręce donosicieli. Głowy na <page nr=64> cokołach i w pętli pod szubienicą. Pamiętał czasy, gdy zło i kłamstwo jawiły się wstydliwie, pokątnie, w kostiumie, masce lub mroku, bo ludzie chcieli udawać, że są dobrzy i oddani prawdzie, albo tacy nawet byli. To wszystko dokładnie pamiętał.<br>Umarł więc pogodnie, choć wiedział, że pozbawia świat wiarygodnego świadectwa. Wierzył jednak, że pozostaną inni, którym świadectwo swojej pamięci przekazał. Umarł w roku 1956, w małym mieście prowincjonalnym, u dalekich krewnych, którzy przyjęli go pod swój dach, gdy opuścił więzienie. Ludzie, co przygarniają skrzywdzonych, są w tym kraju zawsze obecni. Chory i pozbawiony