jej ojciec pofarbuje sobie chną, na rudo, włosy na głowie, a także ogon i grzywę swojego osła, na znak, że ma córkę na wydaniu, pójdę do jego domu, pokłonię się nisko i poproszę o nią, i zapłacę, ile zażąda, ani mi w głowie się targować...<br>i przez chwilę milczymy obaj, pogrążeni we własnych myślach, a potem wstaję, wyjmuję z kryjówki w krzakach zawiniątko ze swoim ubraniem i bucikami, i wkładam je na siebie, i wraz z Hamidem, także już ubranym, z tłumoczkiem, w którym był pożyczony mi strój, pod pachą, ruszamy każdy w swoją stronę: ja do trójki, zakładu dla chłopców