po pierwsze, przeniósł się na drugą stronę ulicy, po drugie, wprowadzono nową, udoskonaloną numerację i nie tylko listonosz, ale sam diabeł (który musiał posiadać dobre kontakty robocze z NKWD) nie mógł się w tym rozeznać. Zapisano w papierach, że podejrzany uciekł, najsumienniej go poszukiwano, aż wreszcie znaleziono dokładnie w dniu pogrzebu dziadka Antoniego na Rossie.<br><br>Delegacja NKWD jak najsumienniej pilnowała spuszczenia trumny do grobu, zasypania jej piaskiem, a gdy wszystko zostało dokonane, pilnowali cmentarza jeszcze przez dwie godziny, zapewne, by mieć pewność, że dziadek nie zmartwychwstał.<br><br>Obecność NKWD wprawiła w dobry humor licznie obecnych na pogrzebie wileńskich złodziei, którzy podchodzili do