przekrzykiwali jeden przez drugiego, pili, jedli, tańczyli. Nawet zazwyczaj przezorna Małgorzałka nie podejrzewała, że coś się święci, coś niedobrego. "Chwila... co jest?" - Zygmunt spojrzał uważniej na licealistkę. Niby kleiła się tak samo, chwytała Kuzę za głowę, pieściła pocałunkami, ale wyglądała jakoś młodziej. O kilka lat... Dziewczynka ze szkoły podstawowej... Cera pojaśniała, policzki nabrały dziecięcych rumieńców, a dłonie zmniejszyły się, uwydatniając małe dołeczki na kostkach.<br>- Mówiłem! Zaczyna się... - ręka Północnego zwarła się na karku Zygmunta jak stalowe kleszcze.<br>Teraz źrenice Bela-Belowskiego obracały się w jednostajnym tempie. Charty dyskretnie podpatrywały licealistkę, a ona młodniała i młodniała, dziecinniała w oczach. Już nawet nie