szedł na obu kolanach,<br>żebym się nie rozglądał, żebym głowę trzymał niżej, żebym to, żebym<br>tamto, to jeszcze co jakiś czas nawracała sprawdzając, jak plewię. I<br>wciąż niezadowolona.<br> - O, tu ci specjalnie ten chwast zostawiłam i ominąłeś. I tu. I tu.<br>E, z takim twoim plewieniem. Zostawisz chwaścik, a jutro, pojutrze<br>wyrośnie ożóg. Nie nauczysz się plewić, to niczego się porządnie nie<br>nauczysz.<br> Znów się pochyliła, głośnymi kląsknięciami obmacując ścieżkę. Szła<br>już prawie na bałyku, a od kląsknięć jej dłoni aż się echo hen, w<br>ciemności, rozlegało.<br> - Mama, nic nie widzę. Ciemno takie... - zaskamlałem, bo nogi mi się<br>akurat rozeszły i