Jak mi się spodoba, to i pokrzywę przeflancuję na grządki i będę podlewać.<br>A matka i Jerzy śmiali się, aż im się mak wysypywał na podłogę. Mało to razy ojciec i ciotka Wikcia kłócili się, wcale nie wiadomo o co, potem w przykładnej zgodzie stawali do pracy, sobie wzajemnie.<br>Jerzy, póki był mały, nie cierpiał tych kłótni i zaraz krzyczał, zacisnąwszy piąstki: - Mamo, ja nie chcę! - Ale teraz już wiedział, że wszystko kończyło się dobrze i wesoło. Taka sobie przyjacielska zwada. Teraz, gdy tak śmiał się z całego serca, zobaczył nagle między drzewami sąsiedniego ogrodu ciemną sukienkę Zoi. Przypomniał sobie, że nie