który nie popróbuje sportu. Dopiero później, kiedy przyszły pierwsze zwycięstwa, rekordy, codzienny trening stał się i dla mnie najważniejszą sprawą. Bardzo chciałem być w pływaniu kimś, kto się liczy. Takie pragnienie popularności, uznania, sławy nie wynika z próżności. W sporcie każdy chce być lepszy niż inni, najlepszy. Moim pragnieniem było pokonać Marka Petrusewicza, Andrzeja Kłopotowskiego. Trenowałem w krakowskiej Olszy jak opętany, starając się wykorzystać w wodzie każdą chwilę. Dopiero po latach zrozumiałem, jak tych chwil było niewiele. Trening odbywał się raz dziennie, rzadko trwał dłużej niż dwie godziny. Polscy <orig>żabkarze</> liczyli się jednak w świecie, przed igrzyskami w Rzymie miałem realną