mniej więcej miesiącu bardzo się zdziwił, gdy listonosz doręczył mu ponowne wezwanie. Udał się do siedziby straży miejskiej, ale z góry przygotował sobie fantazyjne wykręty. Tam jednak potraktowano go uprzejmie, lecz stanowczo. Wymówki zamarły mu na ustach, gdy funkcjonariusz wyjął z kartoteki rysunek sytuacyjny jego wykroczenia. Ponieważ nie miał argumentów, pokornie zapłacił dwieście złotych i przyrzekł sobie, że odtąd będzie zwracał większą uwagę na przepisy i znaki drogowe, a ewentualne wezwanie potraktuje poważniej...<br>Kilka dni później "ogłuchł" domowy telefon Andrzeja R. Poirytowany, zaczął sprawdzać, czy nie zdarzyła się jakaś awaria. W biurze napraw panienka oznajmiła, że nie ma uszkodzenia, tylko odcięto