Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Chrzest ognia
Rok: 2001
południu wojna. Od Drieschot idą na Brugge nilfgaardzkie wojska.
- Skąd wiesz?
- A choćby stąd - dziewczyna szerokim gestem wskazała na trupy i konie. - Przecie to Nilfgaardczyki! Słońc na szłomach nie widzisz? Haftów na czaprakach? Zbierajcie się, bierzem nogi za pas, wnet mogą tu dalsi nadciągnąć. Ci tutaj podjazdem szli.
- Nie myślę - pokręcił głową - żeby to był podjazd albo straż przednia. Po coś innego tu przyjechali.
- A po co, ciekawość?
- Po to - wskazał na leżącą na wozie sosnową trumnę, ściemniałą od deszczu. Padało już słabiej i przestało grzmieć. Burza przesuwała się ku północy. Wiedźmin podniósł leżący wśród liści miecz, wskoczył na wóz, klnąc
południu wojna. Od Drieschot idą na Brugge nilfgaardzkie wojska. <br>- Skąd wiesz?<br>- A choćby stąd - dziewczyna szerokim gestem wskazała na trupy i konie. - Przecie to Nilfgaardczyki! Słońc na &lt;orig&gt;szłomach&lt;/&gt; nie widzisz? Haftów na czaprakach? Zbierajcie się, bierzem nogi za pas, wnet mogą tu dalsi nadciągnąć. Ci tutaj podjazdem szli. <br>- Nie myślę - pokręcił głową - żeby to był podjazd albo straż przednia. Po coś innego tu przyjechali.<br>- A po co, ciekawość?<br>- Po to - wskazał na leżącą na wozie sosnową trumnę, ściemniałą od deszczu. Padało już słabiej i przestało grzmieć. Burza przesuwała się ku północy. Wiedźmin podniósł leżący wśród liści miecz, wskoczył na wóz, klnąc
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego