Typ tekstu: Książka
Autor: Dołęga-Mostowicz Tadeusz
Tytuł: Kariera Nikodema Dyzmy
Rok wydania: 1991
Rok powstania: 1932
że bez książeczki... No!
Walentowa przewinęła dziecko i rozwiesiła nad płytą mokrą pieluszkę.
- Co pan kracze! - rzuciła opryskliwym głosem. - Pilnuj pan siebie. I tak już za trzy tygodnie nie płaci, a tylko miejsce zajmuje. Ważny mi sublikator.
- Zapłacę - bąknął Dyzma.
- Zapłacisz pan albo nie. A piętnaście złotych to i tak pół darmo, ale piechotą nie chodzą. A pan co do jakiej roboty się weźmie, to i zara wyleją...
- Któż to taki pani Walentowej powiedział?
- O, wa, wielka tajemnica. Toć pan sam Mańce opowiadał. Zaległa cisza.
Dyzma odwrócił się do okna i przyglądał się odrapanym murom podwórza. Istotnie, prześladował go jakiś pech. Nigdzie
że bez książeczki... No!<br>Walentowa przewinęła dziecko i rozwiesiła nad płytą mokrą pieluszkę.<br>- Co pan kracze! - rzuciła opryskliwym głosem. - Pilnuj pan siebie. I tak już za trzy tygodnie nie płaci, a tylko miejsce zajmuje. Ważny mi &lt;orig&gt;sublikator&lt;/&gt;.<br>- Zapłacę - bąknął Dyzma.<br>- Zapłacisz pan albo nie. A piętnaście złotych to i tak pół darmo, ale piechotą nie chodzą. A pan co do jakiej roboty się weźmie, to i &lt;orig&gt;zara&lt;/&gt; wyleją...<br>- Któż to taki pani Walentowej powiedział?<br>- O, wa, wielka tajemnica. Toć pan sam Mańce opowiadał. Zaległa cisza.<br>Dyzma odwrócił się do okna i przyglądał się odrapanym murom podwórza. Istotnie, prześladował go jakiś pech. Nigdzie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego