Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
wina, musi iść do roboty. A mały na łasce losu. Pierwszy raz widzę coś takiego. Przecież to takie ładne dziecko!
- Akurat przerwa, a ta suka nawet do niego nie zajrzy. Już ja ją matuszkę taką owaką pogonię, niech tylko się pokaże.
- Uważaj. Ona zadaje się z takimi, co kości potrafią połamać, jak im się kto narazi.


- Poproszę kucharkę, żeby dała trochę marchwi. Oskrobie się i będzie miał mały co do roboty. A może zabawkę jaką trzeba by mu sporządzić. Coś wymyślimy.
- Takie dwuletnie dzieciaki już szczebioczą, a ten wciąż milczy.
- Do kogo ma mówić? Prawie stale jest sam. Jak ona go
wina, musi iść do roboty. A mały na łasce losu. Pierwszy raz widzę coś takiego. Przecież to takie ładne dziecko!<br>- Akurat przerwa, a ta suka nawet do niego nie zajrzy. Już ja ją matuszkę taką owaką pogonię, niech tylko się pokaże.<br>- Uważaj. Ona zadaje się z takimi, co kości potrafią połamać, jak im się kto narazi.<br><br><br>- Poproszę kucharkę, żeby dała trochę marchwi. Oskrobie się i będzie miał mały co do roboty. A może zabawkę jaką trzeba by mu sporządzić. Coś wymyślimy.<br>- Takie dwuletnie dzieciaki już szczebioczą, a ten wciąż milczy.<br>- Do kogo ma mówić? Prawie stale jest sam. Jak ona go
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego