Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
zrodzona, okazała się dosyć tępa.
- Będziesz polatać z drzewa na drzewo tak długo, póki nie napotkasz mego oblubieńca. Rozumiesz? Powiesz mu wszystko, rozumiesz? I żeby od dziś za tydzień czekał mnie z zastępem zbrojnych u podnóża gór. Rozumiesz?
Sroczka zapewniała, że doskonale. Potem nauczyła się kilku wyrazów ludzkiej mowy i poleciała.
Zbolały Mieszko błąkał się dalej z dala od ludzi w ustroniu. Uroki wiosny wlały nieco ukojenia w duszę książęcą. Usiadł pod dębem i wzdycha głośno:
- Ofka, gdzie moja Ofka?
Nagle wstał. Co to? Echo czy ktoś mu się podrzeźnia. A to sroczka skrzeczy w gałęziach:
- Miesz-ko! Miesz-ko!
- Kto
zrodzona, okazała się dosyć tępa. <br> - Będziesz polatać z drzewa na drzewo tak długo, póki nie napotkasz mego oblubieńca. Rozumiesz? Powiesz mu wszystko, rozumiesz? I żeby od dziś za tydzień czekał mnie z zastępem zbrojnych u podnóża gór. Rozumiesz? <br>Sroczka zapewniała, że doskonale. Potem nauczyła się kilku wyrazów ludzkiej mowy i poleciała. <br>Zbolały Mieszko błąkał się dalej z dala od ludzi w ustroniu. Uroki wiosny wlały nieco ukojenia w duszę książęcą. Usiadł pod dębem i wzdycha głośno: <br>- Ofka, gdzie moja Ofka? <br>Nagle wstał. Co to? Echo czy ktoś mu się &lt;orig&gt;podrzeźnia&lt;/&gt;. A to sroczka skrzeczy w gałęziach: <br>- Miesz-ko! Miesz-ko! <br>- Kto
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego