się całkiem nieźle, zwłaszcza że ni stąd, ni zowąd nad strumykiem zjawił się starszy Pers z zielonym emaliowanym dzbanuszkiem pokrytym napisami,<br>- Al-Kuran - wyjaśnił mi Hamid, domyśliłem się więc, że to fragmenty sur,<br>przykucnął, rozgarnął szarawary, wyjął to, co w naszej rodzinnej gwarze nazywaliśmy apintasem, i załatwiwszy się, zaczął starannie polewać wodą z dzbanuszka, cieniutki strumyczek zwilżał mu go, on zaś drugą ręką starannie się obmywał,<br>a mnie oczy nie mieściły się już niemal na twarzy: nigdy jeszcze nie widziałem takiego dużego, a Hamid tylko kiwał głową, kiedy zaś Pers odszedł, przyłożył do podbrzusza zwiniętą dłoń, do niej drugą, jakby coś